marzec 6, 2013
„Gwołtu, co sie nie robi”
Komedia „Gwołtu, co sie nie robi”. Akcja sztuki rozgrywa się w dawnej Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie od miesiąca panuje prawdziwa rewolucja. Panowie, przymuszeni przez płeć piękną, noszą damskie stroje, a panie ubierają się w sukniane portki, opaski, męskie koszule i cuchy. Żona wójta przejmuje urząd i wraz z innymi kobietami terroryzuje męski świat. Na bukowiańskich gazdów padł blady strach. Posłusznie spełniają wszystkie rozkazy swoich żon i potulnie przyjmują krytykę. Panowie przeżywają prawdziwy horror zwłaszcza przy gotowaniu i przędzeniu, z czym zupełnie sobie nie radzą. Były wójt Tobjos, pod pantoflem żony skrupulatnie wykonuje wszelkie domowe obowiązki: szydełkuje, obiera ziemniaki i nie ma nic do powiedzenia. Podobnie jak jego kompani: Błażej oraz tchórzliwy Kacper. Niezwykle komiczną postacią jest Filip Tyrkoc – dewotka, która popiera „rządy bab” i sieje pogłoski, że już ponoć sam wojewoda zaczyna chodzić w spódnicy. Panie kierują się zasadami, że chłopów trzeba krótko trzymać i nie folgować im. Trzeba ich utrzymać w wierności, pilności i posłuszeństwie. Mężczyźni z kolei potajemnie naradzają się, jak uwolnić się od spódnic, kądzieli i wszystkich „kar boskich”, jakie spadły na nich w ostatnim czasie.